Brak czułości sieje spustoszenie. W nas samych, w naszych sercach, ciałach i w relacjach z innymi.
Dlatego poszukiwanie czułości, uczenie jej się na nowo, otwartość na czułość warto zacząć się siebie.
Czułość do samego siebie to nic innego, jak:
Zauważenie swoich uczuć, pragnień.
Pozwolenie sobie na różne emocje, także smutek i złość.
Zaopiekowanie się tym, co w nas słabe, bezbronne.
Przytulenie naszego wewnętrznego dziecka.
Czuli dla siebie, stajemy się czuli dla innych.
Olga Tokarczuk, kończąc swoją noblowską przemowę, napisała tak:
„Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, nikt się nie powołuje. Nie ma swoich emblematów ani symboli, nie prowadzi do zbrodni ani zazdrości.
Pojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest „ja”.
Czułość jest spontaniczna i bezinteresowna, wykracza daleko poza empatyczne współodczuwanie. Jest raczej świadomym, choć może trochę melancholijnym, współdzieleniem losu. Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu.
Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący, i od siebie współzależny”.
Czułości! Czułości! Czułości!
– M❤️