Madga Olech - Psychoterapeuta

Dziś o wrażliwości i potrzebie bycia z drugim człowiekiem. 

A tak naprawdę o angielskiej vulnerability, trudno przekładalnej na polski podatności na zranienie, czy wręcz słabym punkcie.

To, że jesteśmy wrażliwi, podatni na zranienie, mamy słabe punkty, czy jeden „słaby punkt” – POTRZEBĘ BYCIA Z DRUGIM CZłOWIEKIEM, jest oczywiste.

Mniej oczywiste jest to, jak decydujemy się zaakceptować lub ukryć ową nierozerwalną cześć nas.

Tę cześć nas samych, która, może dać nam niesamowitą siłę (gdy ją zaakceptujemy) lub udawaną siłę, maskę, tarczę nie do przebicia (gdy ją odrzucimy).

Bo z wrażliwością to jest oto taki problem, że często mylona jest ze słabością (podobnie jak czułość). A przecież bycie wrażliwym, pozwala nam właśnie łączyć się z innymi ludźmi. Naprawdę się połączyć, pokazując kim naprawdę jesteśmy. NAPRAWDĘ.

A często myślimy sobie, że nie jesteśmy warci takiego połączenia, „bycia z…”, że jeśli pokażemy siebie, odkryjemy jacy jesteśmy naprawdę, staniemy się bezbronni, nadzy, podatni na zranienie.

I w tym momencie, często pojawia się pomysł, by tę wrażliwość schować, tę potrzebę bycia z drugim człowiekiem odrzucić, przybrać ową maskę niezależności, obojętności, samowystarczalności.

By zamiast być autentycznym, być tym kim zwyczajnie jesteśmy, stajemy się tym, kim powinniśmy być.

A wrażliwość, ta wrodzona potrzeba bycia z drugim człowiekiem są przecież jednocześnie miejscem narodzin radości, kreatywności, przynależności, spełnienia, przyjaźni czy miłości.

Ta wrażliwość, ten nasz słaby punkt, to nic innego jak powiedzenie komuś, jako

pierwsza/y „kocham Cię”, „potrzebuję Cię”, „zauważ mnie”, „pomóż mi”, „przytul mnie”.

Brené Brown, której wykład na Ted Talk, jest dzisiejszą inspiracją do stworzenia tego wpisu, powiedziała, że my tę wrażliwość, tę potrzebę bycia z kimś, zwyczajnie tępimy, gasimy w sobie. Problem tylko w tym, że nie da się wybiórczo, selektywnie wygłuszyć emocji. Z utratą wrażliwości, tracimy też radość, wdzięczność czy szczęście.

Brown mówi dalej, że to wyparcie się wrażliwości i drugiego człowieka wynika z naszej potrzeby pewności (a nie ma nic bardziej niepewnego niż uczucia ulokowane w drugim człowieku) doskonałości (wszystko musi być idealne) i braku autentyczności (nie mogę pokazać, kim naprawdę jestem).

A może tak dla odmiany, pozwólmy się zauważyć, pozwólmy drugiemu człowiekowi zobaczyć jacy naprawdę jesteśmy? Kochajmy pełnią serca, okazujmy radość i wdzięczność i przestańmy krzyczeć i zacznijmy słuchać?

Bycie wrażliwym, potrzebującym drugiego człowieka, to nie słabość, to prawdziwa siła!

– M❤️